Ważna jest miła atmosfera, a stworzenie jej zależy w dużej mierze od gospodarzy. Toteż o tej porze nie kładziemy na stół białych adamaszkowych obrusów, lecz „bieżnik” lub kilka serwetek, do tego „wesołe nakrycia” (barwna porcelana). Stawiamy kosz z owocami: dbajmy o dostateczną ilość papierosów i popielniczek, jeśli mamy do czynienia z palaczami. Możemy też zapalić dekoracyjne świece i dla nastroju, i dla usunięcia zapachu dymu tytoniowego.
Do kawy podajemy tort lub ciasteczka. Na bardzo oficjalnej herbacie panie pozostają w kapeluszach: na nieco swobodniejszej zdejmują nakrycia głowy. „Co cktail-Party” jest ostatnio coraz modniejsza. Na czym polega jej odrębność? Otóż odbywa się ona po popołudniu między godziną 18 a 22. Uczestniczą w niej różni ludzie, bo i nieznajomi także: siadają, ale przeważnie stoją – jak popadnie: rozmawiają, flirtują, czasem tańczą i przegryzają to, co jest w zimnym bufecie. A więc zwykle słone paluszki, maleńkie kanapki, np. z pumpernikla z serem, wafle, suche ciasteczka. Do nich popijają trunki najczęściej domowej roboty, właśnie cocktaile. Jedni goście wchodzą, inni wychodzą, żegnając się tylko z gospodarzami.
Każdy z zaproszonych może przyprowadzić swoich przyjaciół bez uprzedniego upoważnienia i dopiero tutaj przedstawia ich gospodarzom. „Coctail-Party” dobrze przygotowana jest bardzo przyjemna choć wcale nie tania. W naszych ciasnych mieszkaniach ma jednak swoje dobre strony.
Zaproszenie na kolację nie jest wcale – jak mniema wielu – zapowiedzią „wyżerki”, wobec której lepiej nie jeść obiadu. Wprawdzie nieraz pani domu, rozmiłowana w sztuce kulinarnej (są i takie), pragnie wykazać swoje talenty, nie oznacza to jednak, że kolacja ma być wystawna i obfita. Zgodnie z zasadami racjonalnego żywienia powinna być lekka. Toteż np. bigos lepiej podawać na proszone śniadanie.
Leave a reply