Jeśli będziemy nachodzić nieustannie sąsiadów zakłócając ich spokój, nie licząc się z nimi, a widząc tylko swój interes i swoją przyjemność, nie dziwmy się, gdy pewnego dnia ktoś z domowników powie: „Nie, korzystać z naszego telefonu nie można.”
Naturalnie, nie można też w sposób bezwzględny odmawiać wszystkim i stale korzystania z telefonu w jakichś nie cierpiących zwłoki, bardzo poważnych wypadkach. Trzeba jednak pamiętać, że opłaty telefoniczne uzależnione są od ilości rozmów, na zamiejscowe zaś wystawiane są osobne rachunki. Należy zatem w każdym razie zwrócić koszty połączenia międzymiastowego. ‚
Gdy wchodzimy do czyjegoś mieszkania, nie pytamy osoby otwierającej nam drzwi, jak się nazywa. Podobnie dzwoniąc nie zaczynamy nigdy od słów: „Kto mówi?’ Za granicą jest zwyczaj, że kto telefonuje, ten podaje swoje nazwisko. Na przykład pan Kowalski dzwoni do pani Dziuni. Gdy słyszy „Halo”, mówi: „Tu Kowalski, Czy mogę poprosić panią Dziunię?” Głos mu odpowiada: „Zaraz poproszę” lub pani Dziunia mówi: „A, dzień dobry panu, jestem przy aparacie.”
U nas, niestety, tyle jeszcze jest pomyłek i złych połączeń, że wolimy unikać przedstawiania się, dopóki nie wiemy, czy dobrze trafiliśmy. A zatem pan Kowalski, gdy usłyszy „halo” lub „słucham”, mówi: „Czy telefon państwa Dąbrowskich?” Załóżmy, że odpowiedź jest twierdząca, wówczas prosi panią Dziunię, Gdy jest negatywna, pan Kowalski może się jeszcze upewnić: „Czy to numer 424-86?” I znowu, gdy uzyskał potwierdzenie, pyta: „Czy mieszkanie państwa Dąbrowskich?” Wtedy słyszy np.: „Aaa, Dąbrowskich – tak. Bo zrozumiałem, że pyta pan o Dębowskich.” I teraz pan Kowalski miałby wielką ochotę powiedzieć: „A kto mówi?”, ale ponieważ jest dobrze wychowany, więc nigdy tego nie robi, tylko uprzejmie pyta: „Czy można poprosić panią Dziunię? Tutaj Kowalski.”
Leave a reply